niedziela, 10 sierpnia 2014

krótka przerwa, ale nie od kontrolowania.

Nie będziecie dumne. Mimo, że zrobiłam już dziś bilans z nadzieją, że nic nie zjem, tata zrobił pizzę. Ja, w pełni świadoma, zasiadłam z nimi do stołu i z pełną gracją wpierdoliłam dwa kawałki. Byłam świadoma, chciałam je zjeść, nie był to napad, nic z tych rzeczy, chciałam po prostu. Odbębniłam podwójnie kalorie na rowerze, także, sądzę, że nie jest źle.
Przyjeżdża do mnie koleżanka z Opola(jakieś 6h pociągiem do mnie), więc będę zmuszona przerwać dietę, nie chcę jej zagłodzić, a sama musiałabym się trzymać określonych norm, beze mnie nie zje na bank. Mam już pomysł, szykować będę normalnie, sobie troszkę mniej, zjadam ile uważam za słuszne , gdy będą to na przykład kanapki moja mama zje po mnie, idealnie. Gdy pojedzie podejmę się jakieś diety na pewno, ale wtedy nie będzie już ani rodziców, ani nikogo w domu prócz brata, któremu jedzenie będę szykować ja.
Do końca wakacji osiągnę wagę 68 kilogramów, jestem pewna.  W tym tygodniu będę stała kiepsko z czasem, w piątek podam bilanse z pięciu dni.
Nie zaprzestaję ćwiczeń, od jutra zaczynam także się rozciągać, ponieważ mój dawny szpagat poszedł w zapomnienie, a tak być nie może!
Trzymam za Was kciuki, dziewczyny. Nie zawiedźcie tak jak ja. 

Ściskam, A. 

9 komentarzy:

  1. Dasz radę jakoś z koleżanką, musisz!;D co do rozciągania, może Callanetics, rozciąga, a efekty są podobno spektakularne, ja jestem na 2 dni i czuję się całkiem spoko. Jest nudne, ale warto, patrzac na efekty na internecie. Trzymaj się.:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz... moim zdaniem to dobrze, że normalnie zasiadłaś do stołu, zjadłaś pizze i nie był to napad. Moim zdaniem to osiągnięcie spore, bo potrafiłaś normalnie zjeść, kontrolowanie.
    Dajesz sobie radę świetnie. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  3. najważniejsza jest świadomość i opanowanie - dałaś radę, brawo! nikt tutaj nie zawiódł ;) baw się dobrze z kumpelą, może postanówcie sobie, że jecie fit? ja kilka razy z moimi dziewczynami tak robiłam, ale zazwyczaj kończyło się na wpieprzaniu opakowania płatków fitness na jedno posiedzenie, no bo przecież fit. anyway, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dwa kawałki pizzy to bardzo mało, kochana. Szczególnie przy takim wysiłku fizycznym ;) Jestem dumna z tego, że się nie poddajesz i że potrafisz wszystko racjonalnie zaplanować. Trzymaj się x

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuh, domowej pizzy ja już własciwie nie jadam, na szczęście rodzice o tym wiedzą i nawet nie zachęcają, ale gdybym poszła do pizzerri to bym opierdoliła cała niestety, tutaj nie znam umiaru ;(
    Co do diety gdy ktoś przyjeżdża mnie np. jest łatwiej bo nienawidze jadać w towarzystwie, wiem wtedy mogę się ograniczać do woli :D ale wiem o czym mowisz, ostatnio wpadła do mnie kolezanka na nocowanie (byłam sama na chacie) i biedna... bo lodówka i szafki puste :(

    no nic, trzymam kciuki co do rozciagania i 68 kilosów do końca wakacji :) Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. skoro spaliłaś tę pizzę na rowerze, to jest dobrze :) no i gratuluję, że nie wzięłaś sobie czegoś jeszcze! mnie taka pizza tylko by rozochociła i za nią pewnie wciągnęłabym płatki na mleku, tosty, czekoladę... a więc brawo :3
    trzymaj się i miłego spędzania czasu z koleżanką ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Najważniejsze, że nie miałaś napadu. To bardzo duży sukces. Jedzenie świadomie nawet bardzo kalorycznych rzeczy nie jest takie złe.
    Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. dlaczego uważasz że zawiodłaś? nie. masz zdrowe podejscie. mogłaś sobie odmówić pizzy, ale najważniejsze ze nie popadasz w paranoje i nie wmawiasz sobie, ze to zło, za które należy sie kara. tym bardziej jeśli to spaliłaś na rowerze!! tak trzymaj :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Skoro spaliłaś to nie jest źle. I tak przynajmniej skończyło się na dwóch kawałkach, a nie połowie pizzy.. Mam nadzieję, że mimo przyjazdu koleżanki uda się w miarę trzymać dietę. Bawcie się dobrze razem. Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń